sobota, 30 maja 2009

rady, wskazowki i pocieszki

Od czasu do czasu pojawia sie na forum rodzynek. I tym razem pojawil sie. Wlasnie napisala posta makasia z nadzieja na jakiekolwiek rady, wskazowki i pocieszki. Pisze miedzy innymi tak:

Chętni do pracy, marzymy o stabilizacji, o normalnym domku rodzinnym. Chcemy w końcu mieć swój kąt na Ziemi.

Rozbroily mnie te slowa dokladnie. Poczulem sie jak rozwalkowane ciasto z ktorego zaraz zrobia makaron. Mlodzi z malutka coreczka, ambitni i chetni do pracy marza o swoim kaciku na Ziemi.

Wczoraj mialem ta mozliwosc celebrowania urodziny zony mego przyjaciela. Zanim dojechalismy do "jadlodajni" w Windsor przez ponad godzine obwozil nas po okolicy objasniajac gdzie i kto mieszka. Mial 15 lat kiedy postawil pierwsze kroki na ziemi kanadyjskiej. Jego opowiesc to jedna z wielu historii czlowieka ktory jak makasia przybyl do Kanady motywowany swoim marzeniem o znalezieniu swego kacika na Ziemi. Zaczynal praktycznie od zera. W kieszeni mial 10 dolarow w momencie przekroczenia granicy. Po 54 latach zycia w tym kraju posiada przemila zone i przepiekna rodzine; syna z zona i dwojka dzieci (syn jest lekarzem), corke z mezem i trojka dzieci (corka jest adwokatem). Kazde z nich posiada swoj kacik na Ziemi. Przez ostatnie 47 lat wraz z zona pracowali (byli od poczatku tak jak makasia chetni do pracy) w tym samym miejscu, wychowali dzieci ktorym zapewnili normalny start zyciowy. Ich dzieci nie potrzebuja emigrowac jak ich rodzice i marzyc o swoim malutkim kaciku na ziemi. Dla nich dom jednorodzinny stanowi cos co im sie nalezy jako ze wraz z rodzicami ciezko na niego zapracowali.

Czlowiek, jesli tylko jest chetny do pracy, w Kanadzie jest w stanie osiagnac to o czym marzy.

(...)

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę że ktoś mnie zrozumiał. Właściwe to aż nie wiem co napisać.
    Moje pragnienia są tak proste, my jedynie pragniemy stabilizacji, normalnego życia dla naszej rodziny. Nie będę się zagłębiać w nasze życie w Polsce.
    Chcemy wyjechać i już nie ma odwrotu. Sprzedaż mieszkania to dla nas wystarczający szok i uświadomienie co robimy oraz jakie decyzje podjęliśmy.
    Widzimy to czarno na białym a nie tylko w planach, w rozmowach. Musiamy się wyprowadzić.
    Z moich rozterek...
    Żyć w Polsce nie chcemy. Oboje skończyliśmy studia. Bardzo się kochamy a nasza córka to największe szczęście jakie nas spotkało. Nikt nigdy nam nic nie dał, oboje pochodzimy z rodzin gdzie 'posagu' nie było :)
    Wyjazdy zarobkowe pozwoliły nam się czegoś dorobić, mamy swoje mieszkanie, właściwie już nie mamy.
    W Anglii nasza praca to najgorsza praca jaką wogóle mogliśmy dostać. Nisko płatna. A i tak mieliśmy się lepiej niż w Polsce. Mówię o podstawowych potrzebach, bo chyba nie muszę przekonywać że w Polsce nieraz przychodziło mi się zastanowić czy kupić pieluchy czy jedzenie.
    Smutne ale prawdziwe.
    Wolę już sprzątać, gotować czy cokolwiek, ale biedni z wyboru nie chcemy być.
    Chcieliśmy tu normalnie żyć, ale życie mija, jesteśmy kilka lat po ślubie a w naszym życiu nic się nie posunęlo do przodu, brak normalnej pracy i brak perspektyw na nią.
    Te parę msc w UK dało nam więcej niż 5 lat w Polsce.
    Fakt że małe mieszkanka, nie to jeszcze najgorsze, gorzej mają Ci co mieszkają w grzybie. Czy mam się czuć winna że chciałabym dla naszej rodziny czegoś więcej? Czy to tak wiele? Normalny, suchy, bezpieczny dom a nie klitki, narmalna praca, normalne zarobki, normalne życie..
    Nie jakieś luksusy.
    Dzisjaj mialam zły dzień. Mamy z mężem burze wewnątrz. Co dalej, co teraz robić. Czeka nas przeprowadzka, czy zostać czekając na wyjazd do CA czy jechac do UK i tam czekać. Ile jeszcze zmian nas czeka.
    Byłabym gotowa jechać już dziś, mogę zaczynać od czegokolwiek, bylebyśmy mieli czysty dom i co jeść. I żeby tylko mieć świadomość że zostajemy..
    Przez kilka lat w Polsce prowadziliśmy swoją małą firemke. Wiem, co to ciężka praca od rana do nocy. W UK pracowalam na stanowisku baaardzo poniżej moich kwalifikacji. To nam nie przeszkadzało, mieliśmy przynajmniej świadomość że nie zginiemy. Wróciliśmy do Polski tylko dlatego że nadal mielismy tu firme a ta bez nas juz nie prosperowala. Sprzedana.
    Nie potrafię uporządkować swoich myśli jak należy.
    Najważniejsza jest dla nas nasza rodzina. Chcemy trzymać się razem i już nigdy się nie rozdzielimy, przynajmniej bardoz tego nie chcemy. Już kiedyś tak było i zbyt wiele nas to kosztowalo. Szczególnie mojego męża.
    Chcialabym mieć już za sobą ten etap w życiu. Chciałabym móc przejechać się samochodem z przyjacielem i opoiwedzieć moją historię, jak zaczynaliśmy...

    makasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za wpis. Trudno mi wyobrazic sobie co oboje przechodzicie. Tesknicie za stabilizacja. Tak bardzo wam dokucza jej brak. Dziekuje ci za zaufanie. Wprawdzie ten blog jest widoczny dla kazdego chetnego do czytania, niemniej jednak jesli tylko poczujecie taka potrzebe piszcie na nim. Zanim zaczalem pisac ten wpis kilkanascie razy przeczytalem twe zdania. Mysle, ze cos we mnie w srodku zakielkowalo, jakies ziarnko. Trudno mi powiedziec co to takiego. Brakuje mi slow do okreslenia. Z pewnoscia tworzy ono pozytywna energie skierowana w wasza strone. Tego jestem pewny. W glebi mej duszy tworze wiele radosci i ciepla specjalnie i unikalnie przeznaczonego dla was. Wiem, ze zaslugujecie oboje na spelnienie waszych potrzeb a stabilizacja zycia jest jedna z pierwszoplanowych. Wierze, ze osiagniecie ja. Moje mysli plyna w waszym kierunku i przynajmniej w ten sposob pragne z wami byc w tych skomplikowanych dla was chwilach. Pozdrawiam was (coreczke rowniez) bardzo cieplo

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawie piszesz
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...