Moze tak, moze nie.
Gdzies tam byla sobie wies. Mieszkancy tej wsi zyli sobie zgodnie. I jak to w swiecie bywa mieli swoje troski i problemy.
Zyl miedzy nimi pewien bardzo stary madry czlowiek. Mieszkancy wioski ufali starcowi do tego stopnia ze z najmniejsza troska czy problemem szli do niego po rade.
Pewnego razu jeden z farmerow przyszedl zatroskany do starca i rzekl, “Starcze, pomoz mi. Tragedia sie wydarzyla w mojej rodzinie. Moj wol wlasnie zdechl. Nie mam innego zwierzecia aby pomogl mi zaorac pole. Czyz nie jest to najwieksza tragedia, ktora moze spotkac czlowieka?”
Bardzo stary madry czlowiek odpowiedzial na to, “moze tak, moze nie”
Farmer pobiegl do wsi bardzo poruszony odpowiedzia starca krzyczac zdaleka do sasiadow, ze starzec postradal zmysly. Oczywiscie z jego punktu widzenia utrata wolu byla najwieksza tragedia ktora mogl sobie wyobrazic. I dlaczego ten glupi starzec tago nie rozumie?
Nastepnego dnia skoro swit, nieopodal farmera zagrody zatrzymal sie na pastwisku dziki, mlody, silny kon. Poniewaz farmer stracil wlasnie wolu, nienamyslajac sie ani chwili schwytal dzikiego konia. Oswoil go bardzo szybko. Jakie wielkie szczescie zapanowalo w rodzinie farmera. Oranie pola nigdy jak dotad nie bylo taka przyjemnascia. Kon pracowal zdecydowanie lepiej i wydajniej niz wol.
Wrocil zatem farmer do starca aby go przeprosic. “Miales racje starcze. Strata mego wolu byla dla mnie blogoslawienstwem, poniewaz nigdy bym nie schwytal tego rumaka. Nie mialbym tyle motywacji w sobie. Musisz przyznac starcze, ze jest to najwieksze szczescie, ktore moze spotkac czlowieka”
Bardzo stary madry czlowiek odpowiedzial na to, “moze tak, moze nie”
Farmer slyszac te slowa ponownie biegiem wrocil do wsi, zdaleka obwieszczajac swiatu jak to starzec oszalal ze starosci.
Kilka dni pozniej, kiedy pole juz bylo zaorane syn farmera dosiadl wierzchowca i juz po chwili spadl z niego tak niefortunnie ze polamal sobie obie nogi. Rodzina farmera okryla sie zaloba. Farmer dostrzegl oczyma wyobrazni nedze ktora zawitala do jego domu. Bez pomocy syna to nawet ten wspanialy kon na nic sie przyda. Poszedl zalamany do starca i rzekl, “Starcze, skad wiedziales, ze zlapanie tego konia przyniesie mojej rodzinie tylko same nieszczescia? Miales racje ponownie. Moj syn nie moze chodzic i pomagac w pracy zatem moja rodzina popadnie w nedze. Tym razem musisz przyznac, ze jest to najwieksza tragedia jaka mozna sobie wyobrazic”
Bardzo stary madry czlowiek odpowiedzial na to, “moze tak, moze nie”
Farmer zalamal sie do konca. Do jakiego stopnia ten stary, glupi czlowiek moze byc ignorantem. No tak. Przeciez on nie ma syna, a takze i pola. Nie ma rodziny. Nic dziwnego, ze nie ma zielonego pojecia z czym moja rodzina sie boryka na codzien. Gada tylko te swoje “moze tak, moze nie”. Stary zupelnie postradal zmysly.
Na drugi dzien przerazajaca wiesc rozniosla sie po okolicy. Wybuchla wojna. Ogloszono mobilizacje do wojska. Wszyscy mezczyzni w sile wieku zostali zmobilizowani, oprocz syna farmera. Nie musial isc na wojne poniewaz mial polamane nogi. Tak jak inni jego rowiesnic pogineli w walce, syn farmera zyl. Kulejac mogl dalej pomagac ojcu uprawiac ziemie.
Moral z tej opowiastki pokazuje gdzie znajduje sie rzeczywistosc a gdzie typowe ludzkie “biadolenie”
Nigdy nie wiesz co sie wydarzy w przyszlosci. Nie wiesz jakie beda rzeczywiste konsekwencje twoich decyzji.
Czesto nabierasz przekonania, ze cos co tobie przytrafia sie, jest najgorsza pod sloncam sytuacja. W innym przypadku cos innego postrzegasz jaka najwspanialsza rzecz, ze nawet w najsmielszych marzeniach tego nie byles/nie bylas w stanie dostrzec.
Niestety, prawie zawsze w obu tych przypadkach mylisz sie. Po czasie okazuje sie, ze los toczy sie swoim torem niezaleznie od tego czy tobie sie to podoba czy tez nie.
Jesli tylko zachowasz spokoj, otwierajac sie na potencjalne mozliwosci i uwierzysz w siebie, wszystko w ostatecznosci bedzie zmierzac do wlasciwego konca.
Zapamietaj slowa bardzo starego, madrego starca, “moze tak, moze nie”.
(-)